Być jak Maria Skłodowska-Curie!

 phoca thumb m 15 Dzień Nauki Polskiej stał się wspaniałą okazją edukacyjną do przeprowadzenia mini projektu, który polegał na uzasadnieniu i potwierdzeniu wyjątkowości Marii, podwójnej noblistki. W trakcie ustalania celu i nacobezu, największy entuzjazm wzbudziła zapowiedź samodzielnie przeprowadzanych doświadczeń. Eksperymentowaliśmy i doświadczaliśmy już nie jeden raz, więc dzieci dobrze pamiętały, co to jest hipoteza i wnioski.

 To, czym zajmowała się Maria jest dla dzieci pojęciowo trudne, dlatego już wcześniej poznały pojęcie atomu, a dziś przypominaliśmy, co już wiedzą i na tym budowaliśmy kolejne "klocki" o pierwiastkach, układzie okresowym, i związkach. Wszystko to na takim poziomie, by dzieci zaciekawić, a nie przestraszyć trudnymi pojęciami. Tworzyliśmy pierwiastki i związki chemiczne. Misja się udała, również dzięki temu, że uczeń Hubert przygotował wraz ze swoja mamą lapbooka, który bardzo zaciekawił kolegów i stał się źródłem poszukiwania ciekawostek o naszej bohaterce dnia. Gdy trzecioklasiści sporo się już dowiedzieli o pracy Marii Skłodowskiej, o budowie atomu i pierwiastkach, więc przyszedł czas na to, by poczuć na własnej skórze, co to znaczy być chemikiem.

Odmierzanie, przelewanie, dodawanie i mieszanie, to bardzo atrakcyjne zajęcia dla dzieci, ale oprócz dobrej zabawy nauczyły się stawiać hipotezy, obserwować i wyciągać wnioski. Wiele razy już trenowaliśmy myślenie naukowe, więc i tym razem dzieci dały sobie radę. Niektóre z nich eksperymentowały metodycznie i z namysłem, niektóre po prostu miały dobrą zabawę. Każdy uczeń pracował samodzielnie ze swoim własnym zestawem "probówek ", bo nie wystarczy popatrzeć jak ktoś inny pracuje. Samemu trzeba przeżyć i działać, aby zgromadzić osobisty zasób doświadczeń potrzebnych do rozwoju. Przygotowaniem do eksperymentów było ustalenie celów i nacobezu oraz przypomnienie, co to jest hipoteza, jak się ją sprawdza i na czym polega wyciąganie wniosków.

Wykorzystaliśmy barwniki, ocet, sodę oczyszczoną i olej, a dzieci same wymyślały, co z tym można zrobić. Mieszanie i przelewanie przeplatało się z okrzykami: Zrobiłem wulkan! albo O! Zmieniło kolor!

Karty eksperymentu, które powstały już po posprzątaniu całego zamieszania, wyszły bardzo różnie, ale dzięki nim wiadomo, co siedzi w głowie małego badacza.